Montag, 2. Januar 2012

Nowe

Nowy Rok, taki wyczekany przez wszystkich i niby wspanialy, zastal nas w wyrze, uwaga: SPIACYCH. Po raz pierwszy w zyciu przespalam wieksza czesc sylwestra, i to wcale nie z powodu  mocnego upojenia alkoholowego, tylko z powodu takiej wlasnie zachcianki.
Poskubala melona obwinietego w parmenska szynke, krakersiki z kozim francuskim serem i dodatkami, posiorbala bialego, obejrzala ile sie dalo wytrzymac w telewizji, i po porstu bezczelnie poszla spac.
Szpetne przeklenstwa sypaly sie kolo godziny dwunastej bo co to do chuja za proletariat mi tam za oknem halasuje, jak jasniepanienka snu zazywa. A akurat wyszly mi zatyczki do uszu, wiec klelam naprawde bardzo szpetnie. Kto mnie zna, ten wie, ze przerywanie mojego snu moze miec bardzo daleko idace konsekwencje. A ze Sylwester? Pfff

W pracy na dobry poczatek odmowil posluszenstwa komputer.
Bo to niby, ze moja wina, bo wirus z jakiejs strony. A ile razy ja mowila, ze antywirus nie dziala ? Aa ?

Wszyscy siedza skwaszeni, markotni, niezadowoleni. Za oknem szaro, ciezkie chmury, deszcz.
Drugi stycznia i trzynascie stopni na plusie. Dziwnie.

Pierwsza polowe pierwszego dnia odchudzania mozna uznac za udana. Wiec tak sie motywuje, i oby tak dalej, do wymarzonej chudzinki. Wieczorem popelnie miche surowki z bialej kapusty, co ja moze dojrzalym mango przelamie.

Jest dobrze, jest cudnie, wspaniale.
Bedzie jeszcze lepiej, cudowniej, szczesliwiej, wspanialej, chudziej.....
Ooooooommmmmmmmm

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen