Dienstag, 20. Dezember 2011

Jedna wielka niewiadoma

Pochodze z bardzo katolickiej, i praktykujacej rodziny. Zostalam tak, a nie inaczej wychowana, nie majac na to zadnego wplywu. Jako osoba dorosla, obralam swoja droge.

Tak tytulem wstepu, bo nie wiem od czego zaczac.
Te mysli klebia mi sie w glowie od dawna.
Po raz pierwszy tak dobitnie, kiedy przeczytalam, ze maly Igor zginal w tragiczynym wypadku samochodowym. Pranie czytalam od lat, od samego poczatku,  obserwowalam codziennie tego przemadrego chlopca i jego wspanialych rodzicow Agate i Olka.
Pozniej po lekturze kilku innych blogow, gdzie male niewinne dzieciaki zmagaja sie z obrzydliwymi chorobami, i niestety przegrywaja.

Ludzie pisza:
''modlmy sie za niego/nia''
''modle sie codziennie za niego/nia''
''tylko modlitwa moze teraz pomoc''

W czym ta modlitwa ma pomoc ???
Czy ktos mi to potrafi wytlumaczyc ?
Po co mam sie modlic za malego, inteligentnego dziesieciolatka, ktoremu nie bylo dane zyc ?
O to zeby poszedl do nieba ? Mial zycie wieczne ? Spokoj?
Przeciez to oczywiste.
Wolalabym modlic sie za Agate i Olka, zeby mieli w sobie sile, aby dalej zyc, bez wojego ukochanego Igora.

Dlaczego mam sie modlic za 7 letniego chlopca umierajacego na raka ?
Do Boga, ktory pozwolil na ten chujowy nowotwor ?
Ktory widzi jak malec walczy, sila tak wielka, ktorej doroslym by brakowalo, i mimo wszystko przegrywa?
Mam sie modlic, zeby ''poszedl do nieba''?

???

Nie.
Nie potrafie, i zle mi sie robi, jak widze cale rzesze modlacych sie komentatorow.

Nie rozumiem, bezsilnie, nie rozumiem.

2 Kommentare:

  1. w takich chwilach mam watpliwosci w to czy Bog wogole istnieje!
    co to za Bog co skresla dziecko juz prawie na starcie?
    pozdrawiam

    AntwortenLöschen
  2. No ale co w tym zlego, ze sie modla? Oddaja czesc i pamiec. Nie ma innej na tym lez padole, bardziej zespalajacej ludzi rzeczy, niz modlitwa. Zwlaszcza w obliczu tragedii. Bog, jakkolwiek jest pojmowany, nie ma nic wspolnego z tragedia Igora. Morze bylo mocno wzburzone. Wypadki, tragedie nam towarzyszyły, towarzyszą i towarzyszyc będą.

    Nie rozumiem Twojej notki. Piszesz o tragedii, a sama bijesz sie z ludzkimi odruchami wspolczucia skierowanymi pod adresem rodziców, bo oni sie modla? "Nie potrafie, i zle mi sie robi, jak widze cale rzesze modlacych sie komentatorow."

    Co zatem trzeba zrobic, zeby wspolczuc?

    Czy tez nie uważasz, że po tylu miesiacach pisanie o nieszczesciu tych ludzi z 11 sierpnia jest bezdusznym odgrzebywaniem ran?

    AntwortenLöschen